sobota, 29 września 2012

`3.



Dziwne, ale działam bez ciebie. Jakoś się trzymam. I to zaskakuje nie tylko mnie, ale także moich kumpli. Myśleli, że będzie że mną gorzej, że dłużej będę wychodzić z kryzysu. Widok Tajnera w naszym, przepraszam, twoim mieszkaniu podziałał na mnie jak zimny prysznic. To pomogło, nawet bardzo. Ale gdzieś w głębi serduszka nie umiem o tobie zapomnieć, nadal kocham cię jak jeszcze nikogo na świecie. Jesteś całym moim życiem.
Dobrze, przyznam się, w końcu nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, a raczej ja nie mam przed tobą żadnych tajemnic. Ty jak widzę, całkiem zwinnie mnie okłamywałaś. Przez PIĘĆ miesięcy.
Ale do rzeczy.
W tłumie działam jak należy. Nie jęczę, nie marudzę, nie płaczę nad talerzem spaghetti. Może i jestem nieco otępiały i bez życia, ale funkcjonuję jak zdrowy człowiek. Udaję, że jest okay. Dopiero, gdy wszyscy znikną, a Fettner pójdzie spać pozwalam sobie na chwilę użalania. Często czytam nasze bezsensowne rozmowy na Facebooku i przeglądam archiwum SMS-ów w komórce. Codziennie buszuję po twoim profilu na fejsie i innych portalach społecznościowych, odnajdując różne twoje cząstki. Uwielbiam gapić się na moje nazwisko w twoich ulubionych sportowcach i na nasze wspólne zdjęcia z wakacji na Cyprze, których jeszcze, o dziwo, nie usunęłaś. Próbuję nie patrzyć się na puste miejsce, w którym niegdyś pisało: „W związku z użytkownikiem Michael Hayböck”. Potem tradycyjnie wychodzę z neta i wędruję do swojego folderu ze zdjęciami. Na wszystkich jesteś uśmiechnięta i szczęśliwa. Zakochana. Co zmieniło się od tamtej pory?
A tak, zakochałaś się w starym dziadku z wąsem. Kręci cię zarost, czy co?
Nie, nie jestem na ciebie zły. Tylko przepełnia mnie smutek. I tęsknota. I złość na siebie samego, bo za żadne skarby świata ze złotem olimpijskim na czele, nie umiem o tobie zapomnieć. To jest po prostu za trudne. Bo widzisz, ja ciebie naprawdę kocham. Odkąd cię tylko zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś miłością mojego życia i że to właśnie z tobą chcę iść dalej przez życie. Do cholery, od tygodni zastanawiałem się nad oświadczynami! Nawet zacząłem przeglądać jakieś babskie fora o zaręczynowych pierdołach. Traktowałem cię BARDZO poważnie.
A ty zaczęłaś pieprzyć się z jakimś łysiejącym dinozaurem. Milusio, doprawdy milusio.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wybaczyłbym ci wszystko, nawet stuletniego Tajnera. Jedno twoje słowo, a jestem cały twój. Po prostu.

***

- Finlandia jest twoja – Schlierenzauer klepie mnie po plecach z zawadiackim uśmiechem na ustach. Jest zdeterminowany; przyrzekł na swoje ukochane bokserki z jednorożcem, że nie spocznie, póki nie prześpię się z połową globu. Nawet nie wiesz, jakie to żenujące. Nie dość  że kumple z drużyny mi współczują i się nade mną litują, to jeszcze śmieją się ze mnie po kątach. Że niby nie dam rady zbajerować żadnej laski. Dobija mnie ich wiara we mnie i w moje talenty uwodzicielskie. Bo fakt, iż przez ostatnie dwa lata byłem w stałym związku nie znaczy, że nie umiem podrywać. Umiem. Naprawdę. Ale nie chcę. Bo tylko ty jesteś w mojej głowie i moim sercu, nie chcę żadnej innej.
- Uhm – mruczę, szczelniej opatulając się szalikiem. Cholernie tutaj zimno.
- Zakład, że do końca sezonu Mitchi prześpi się z co najmniej piętnastoma laskami? – Gregor odwraca się i patrzy się wyzywająco na twarze kumpli. Serio, zaczynam się go bać. Jego to tylko w kaftan bezpieczeństwa i hasta la vista w wariatkowie.
Zaraz, zaraz… Z PIĘTNASTOMA?! O-o! czyżby Redbull (albo RedTube) całkiem przeżarł mu mózg? Nie chcę piętnastu panienek, chcę jedną, ale za to idealną. Chcę ciebie, Veruś. Dla mnie tylko ty się liczysz.
- Nie da rady – chichocze Kofler. Jego przekonanie w głosie rani moje serce.
- Wymięknie – mówi ktoś inny, chyba Koch. Idiota, nigdy go nie lubiłem. Zawsze ślini się podczas snu i zbiera naklejki z pokemonami. Jego laptop cały jest obklejony Pikachoo.
- Nie doceniacie naszego ogiera. – Gregor uśmiecha się szerzej; przechodzące obok dziewczyny niemal mdleją powalone schlierenzauerowym uśmiechem numer pięć.
Ciekawe czy też by tak zareagowały, gdybym spróbował podrobić jego firmowy uśmiech?
Ale wróć, czy Gregor właśnie nazwał mnie ogierem? OGIEREM? Sądząc po rozbawionych minach kumpli, tak. OMatkoBoskaCzęstochowskaIWszystkieWkładkiFreunda, co za wstyd.
Ale okay. Nie czas się mazgaić, muszę ratować swoją reputację.
Albo jej szczątki.
Wdech, wydech. Spokojnie Mitchi, świat się nie wali. Wielu ludzi ma zwierzęce pseudonimy. Weźmy na przykład takiego Rune Turtle Veltę. Turtle?! No proszę cię, to chyba jakiś żart!
Ale lepsze to niż ogier.
Ughr!
Odchrząkuję i nonszalancko poprawiam szalik, który dostałem od ciebie, Veruś, na zeszłoroczną Gwiazdkę. Na szczęście jest ogromny i zakrywa moje zarumienione bynajmniej nie od mrozu policzki.
- Chodźmy ogierze do środka. – Morgenstern żartobliwym gestem przekrzywia mi czapkę. Mrugam szybko oczami i zauważam, że reszta drużyny weszła już do hotelu.
Wzdycham głośno i podnoszę z ziemi swoją ważącą tonę walizkę. Tęsknię, tak cholernie za tobą tęsknię. To aż fizycznie boli.
Ale potem widzę ciebie. Tajnera i ciebie. Wasze ubrania walające się po salonie. Twój pełen zakłopotania uśmiech. I otwarty, przyjazny Tajner bez ani cienia wyrzutów w mądrych, wesołych oczach. Ból momentalnie znika. Zamiast niego pustka wdziera się do mojego spojrzenia i wyżera wszelkie emocje. Jestem jak robot. Automatyczny, nieobecny, jedzący śrubki robot udający, że wszystko jest okay.
Ale nic nie jest okay.
I już nigdy nie będzie. Nie, póki próbujesz rozmnażać się z Tajnerem.
W hotelu jest ciepło i przyjemnie. Ściągam z głowy czapkę, luzuję szalik i czekam. Oho, breaking news, dzielę pokój ze Schlierenzauerem. Po prostu CUDOWNIE. Wiem, że idiota nie da mi spokoju. Bez przerwy będzie gadał o tym, jaka to jesteś niewdzięczna i głupia, bo nie doceniłaś ani jego piękna ani mojego makaronu od sponsora ciężarówkami dowożonego do mojego mieszkania. Jak widzę, życie lubi kopać leżących.

Okay, jest gorzej niż myślałem. Schlierenzauer pożyczył od Ammanna okulary a’la Harry Potter i udaje nauczyciela. Nauczyciela wychowania seksualnego należy dodać. Nie dociera nawet do niego to, iż ty zdążyłaś już mnie nauczyć w tej materii wszystkiego, co było do nauczenia. Na nic moje protesty i jęki, Gregor ciągle swoje. Uważa, że jest mistrzem w randkologii, cokolwiek to znaczy.
- Na dzisiaj koniec teorii, potem wyruszymy gdzieś zobaczyć jak sobie radzisz w praktyce. A teraz wybacz, muszę wejść na skejpaja. Aguś pewnie już na mnie czeka.
Oddycham z ulgą i zamykam oczy. Jednak szybko je otwieram – twój uśmiech mnie pali i dręczy. Tęsknię. Jak wariat. Dlaczego nie ma cię obok mnie? Dlaczego ciebie już nie ma w moim życiu?
- Pójdę się przewietrzyć – mruczę pod nosem i szykuję się do wyjścia. Nie mam ochoty słuchać  Schlierenzauera podczas okresu godowego, psychicznie nie dam rady.

Kussamo utonęło już w ciemności. Nie lubię tu przyjeżdżać, wiesz o tym doskonale, marudziłem ci o tym przy każdej nadarzającej się okazji. Wiesz, tutaj jest tylko pusta ulica, kilka latarni i śnieg, śnieg i jeszcze więcej śniegu. A do ciebie ponad trzy tysiące kilometrów.
Ale dzisiejsza cisza pasuje mi. Wreszcie mam chwilę samotności, garść minut, w których mogę do ciebie powdychać spróbować o tobie zapomnieć na swój własny sposób.
Powinienem cię nienawidzić. Nie umiem, nie potrafię. Jesteś cząstką mnie, a ja siebie akceptuję i szanuje. A przynajmniej było tak, dopóki mnie kochałaś. Teraz mogę zastanawiać się, co ze mną jest nie tak, że nie chcesz być ze mną. Jestem niewystarczająco dobry, prawda?
Chrzanić wszystko. Zachowuję się jak zdesperowana baba porzucana przez faceta dla nastolatki.
Ale tęsknię. Jak cholera.
I kocham.
Błagam, wyjdź z mojego serca i zostaw mnie w spokoju.
Nie odchodź. Zostań. Wróć.
Będę walczyć.

************
Stefcio Hula, moje kochanie najdroższe ma urodziny :)* Mam nadzieję, że zrobi sobie dzisiaj porządne podsumowanie swojego dotychczasowego życia, weźmie się za siebie i w końcu wygra mi TCS <3 Bo on potrafi, ale mu się nie chce, o.

A co do rozdziału... Coraz gorzej, coooraz gorzej :c

4 komentarze:

  1. Jakim cudem Ty potrafisz to wszystko tak pięknie opisywać? :3 I to wszystko jest takie prawdziwe! Ja wiem, jak Mitchi się czuje i bardzo mu współczuję :c Vera zachowała się bardzo nieokej. Veruś, jak mogłaś? Tajner zamiast Michiego? A kysz! Mitchi da radę! Już mu koledzy w tym pomogą.

    / Aż zostawiam komentarz. Bo nigdy tego nie robię i mi głupio. :c

    Ż.

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest NIESAMOWITE! I już chyba wiem co będzie moim no. 2 opowiadanio by Cam ;D (zaraz po SMSKAK ofc.). Biedny Mitchi, aż chciałoby się go przytulić. I nie ma to jak wplątanie polskiego akcentu do opowiadania (le Tajner? oO), no i oczywiście Schlierenzauer jak zwykle pali głupa! Yeee! :D
    Proszę szybciutko o nowy!

    Dori z dawnego weitesten-sprung.blog.onet.pl - teraz weitesten-sprung.blogspot.com! :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Cam, mam kubek z serduszkami! Co prawda aktualnie jest w nim herbatka earl grey strong z łyżeczką cukru, nie (austriacka) kawa, ale też jest fajnie. A godzina późna, za kawę by mnie z domu wykopali. Poza zasięg wifi, co gorsza.

    ej, chcę śnieg. very very mocno chcę śnieg i obiecuję, że zrobię może nie bałwana, ale coś ulepię. obiecuję. pamiętaj, bo ja zapomnę♥

    okej, do rzeczy.
    Vera to menda społeczna. Oberwie. Piątkę w twarz krzesłem jej. Albo i całą jadalnią.
    Kocha też nie lubię. Koch jest dziwny. I głupi. I w ogóle go nie lubię (mimo, że ma tatuaże, a ja lubię tatuaże).
    Schlierenzauer chce pomóc, a Mitchi tego nie docenia! Zły Mitchi. A Gregor taki dobry, taki kochany, taki uroczy:<
    ej. lubiłam Polo Tajnera, przez ciebie go nie lubię teraz:<

    wiesz co? nie wiem, jak ty to robisz, że piszesz opowiadanie generalnie smutne, poważne, jako osoba powiedzmy z depresją, a przynajmniej jej zaczątkami, a mimo to piszesz tak zabawnie, robisz z tego komedię, a to się w ogóle nie gryzie. Nie rozumiem tego. Ja bym tak w życiu nie umiała. Podziwiam. Wielbię. Kocham.
    i skończyła mi się herbatka:<

    OdpowiedzUsuń
  4. Michael jest dzielny, da radę. Vera się opamięta, wyśle Tajnera do domciu. Schlierenzauer. Matko. Nie, tego się nie podejmę.
    W każdym razie - chodzi mi o to, że się kajam, że tak długo nie nadrabiałam i teraz dopiero nadrabiam (ale nadrabiam, nie wspominajmy o tym, że cierpię razem z Michaelem).
    Michael jet uroczy i wspaniały i silny i zdobędzie wszystkie serca, które tylko zamarzy mu się zdobyć. A to najwartościowsze, najdoskonalsze serce będzie żałowało, że wybrało pana Apoloniusza zamiast złotego Michaela, który cierpi mocno, mocno, nawet jeśli udaje, że nie tak bardzo. Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie i czekam na więcej (a najbardziej czekam na Tajnera w samolocie lecącym do Polski, gdzie na lotnisku zespół Ich Troje robi koncert na powitanie tatusia pani Dominiki Tajner-Wiśniewskiej)

    OdpowiedzUsuń